Szwecja zmaga się z poważnym problemem w systemie kontroli emisji spalin pojazdów z silnikami diesla. Obecna metoda badań technicznych, stosowana od lat, okazuje się niewystarczająco skuteczna, co pozwala na dalsze użytkowanie samochodów emitujących nadmierne ilości szkodliwych substancji. Problem ten budzi coraz większe zaniepokojenie wśród ekspertów i mieszkańców, a jego ujawnienie może wpłynąć na przyszłe decyzje dotyczące polityki ekologicznej w kraju.

Metoda, o której mowa, opiera się na tradycyjnych badaniach technicznych przeprowadzanych na stacjach diagnostycznych. W Szwecji system ten funkcjonuje od lat 60. XX wieku, kiedy to wprowadzono pierwsze obowiązkowe przeglądy pojazdów w odpowiedzi na rosnącą liczbę samochodów na drogach i związane z tym zanieczyszczenie powietrza. Z czasem, w miarę zaostrzania norm emisji spalin – zwłaszcza po wprowadzeniu europejskich standardów Euro w latach 90. – procedura była modernizowana, ale jej podstawy pozostały niezmienione.

Podczas badania diagnosta podłącza pojazd do analizatora spalin, który mierzy poziom emisji tlenków azotu (NOx), cząstek stałych (PM), tlenku węgla (CO) oraz węglowodorów (HC). Testy odbywają się w kontrolowanych warunkach, najczęściej na biegu jałowym lub przy stałych obrotach silnika. Wyniki porównuje się z obowiązującymi limitami, które zależą od klasy pojazdu (np. Euro 4, Euro 5 czy Euro 6). Jeśli wartości mieszczą się w normie, samochód otrzymuje zgodę na dalsze użytkowanie.

Jak działa i dlaczego zawodzi?

Choć metoda ta była skuteczna w czasach, gdy silniki diesla były prostsze, dziś nie nadąża za rozwojem technologii motoryzacyjnej. Współczesne pojazdy wyposażone są w zaawansowane systemy oczyszczania spalin, takie jak filtry cząstek stałych (DPF) czy układy selektywnej redukcji katalitycznej (SCR) z użyciem AdBlue. Te systemy działają efektywnie tylko w określonych warunkach – np. podczas jazdy z wyższą prędkością na drodze – a nie na postoju czy przy niskich obrotach, jak w trakcie testu. W efekcie wiele samochodów z pozoru spełnia normy w laboratorium, ale w realnych warunkach emituje znacznie więcej zanieczyszczeń.

Dodatkowym problemem jest fakt, że niektóre pojazdy są celowo modyfikowane przez właścicieli, np. poprzez usunięcie filtrów DPF, co pozwala obniżyć koszty eksploatacji, ale drastycznie zwiększa emisję. Tradycyjne badanie nie zawsze wykrywa takie manipulacje, ponieważ nie symuluje rzeczywistych scenariuszy drogowych. Eksperci wskazują też na brak nowoczesnych urządzeń diagnostycznych na wielu stacjach oraz niedostateczne szkolenie personelu, co dodatkowo osłabia skuteczność kontroli.

Skala problemu w Szwecji

Szwecja, mimo ambitnych celów klimatycznych – takich jak zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych od 2030 roku – nadal boryka się z obecnością na drogach starszych pojazdów z silnikami diesla. Według danych Szwedzkiej Agencji Transportu, w kraju zarejestrowanych jest ponad 1,5 miliona samochodów z silnikami wysokoprężnymi, z czego znaczna część nie spełnia aktualnych norm Euro 6. Badania przeprowadzone w ostatnich latach wykazały, że nawet pojazdy homologowane jako Euro 5 czy Euro 6 w rzeczywistych warunkach emitują NOx i PM na poziomie wielokrotnie przekraczającym dopuszczalne limity. To właśnie te substancje są odpowiedzialne za smog, choroby układu oddechowego i degradację środowiska.

Problem ten stał się szczególnie palący w kontekście wprowadzenia stref niskiej emisji (LEZ) w miastach takich jak Sztokholm czy Göteborg. Od 2025 roku w centrum Sztokholmu zaczął obowiazywać zakaz wjazdu dla diesli i samochodów benzynowych, ale bez skutecznej metody weryfikacji emisji wiele zanieczyszczających pojazdów może pozostać niezauważonych.

Porażka obecnego systemu kontroli emisji spalin to nie tylko problem techniczny, ale także społeczny i polityczny. Szwecja od lat buduje wizerunek lidera w dziedzinie zrównoważonego rozwoju, a ujawnienie takich niedociągnięć podważa wiarygodność tych wysiłków.

Eksperci wzywają do pilnej reformy systemu kontroli emisji w Szwecji. Proponowane rozwiązania obejmują wprowadzenie testów w warunkach drogowych (Real Driving Emissions, RDE), które lepiej odzwierciedlają rzeczywistą emisję, oraz zaostrzenie kar za manipulacje przy układach oczyszczania spalin. Rząd szwedzki zapowiedział już przegląd obecnych regulacji, ale konkretne działania pozostają na razie w sferze planów.

Fot. Flickr

https://politykaponordyckudotpl.wpcomstaging.com/2025/03/12/wybory-grenlandia-europa-sondaze-biznes-trump/