Członek duńskiego parlamentu (Folketinget) Peter Seier (nye borgerlige) przez dwa lata nie pojawiał się na obradach, jednocześnie pobierając pełną pensję – ujawnia duńska stacja TV2. Jak ujawniają duńskie media poseł nie pojawił się w pracy w duńskim parlamencie (Folketing) od ponad dwóch lat zpowodu choroby, ale nie zgłosił się na zwolnienie lekarskie. 

Henriette Ergemann, która byłaby zastępczynią Petera Seiera w Folketingu jest rozgoryczona decyzją posła o niezgłoszeniu zwolnienia lekarskiego.

Od początku uważałam, że to przykre – mówi Ergemann, która w wyborach parlamentarnych w 2022 roku zdobyła 1547 głosów.

Obecnie zasiada w radzie miejskiej Kalundborg jako członkini lokalnej listy Frit Borgerligt Fællesskab i nie należy już do partii Nye Borgerlige. Podkreśla jednak, że chciałaby przejąć mandat, gdyby Seier zgłosił chorobę.

Kandydowałam, bo chciałam dostać się do parlamentu. Uważam, że demokratycznie jest to problematyczne, że Folketing nie jest w pełni obsadzony, a wyborcy nie są szanowani – mówi.

Dwuletnia nieobecność z pełną pensją

Peter Seier nie pojawił się w Folketingu od 4 kwietnia 2023 roku. Początkowo tłumaczył swoją nieobecność stresem, później ujawnił, że zdiagnozowano u niego chłoniaka oraz że zmaga się z depresją. Pomimo poważnego stanu zdrowia, Seier nie zgłosił się na zwolnienie lekarskie, co oznacza, że jego zastępczyni nie może zająć jego miejsca. W rezultacie przez dwa lata otrzymywał pełne wynagrodzenie poselskie, wynoszące około 72 800 DKK miesięcznie (ok. 874 tysiące DKK rocznie, czyli ok. 117 tysięcy EUR). Łącznie w czasie nieobecności zarobił około 1,75 miliona DKK.

Brak sankcji w prawie

Profesor prawa Frederik Waage z Uniwersytetu Południowej Danii nazywa sytuację „dziwną” i „wyjątkowo nietypową”, ale podkreśla, że Seier nie łamie prawa. Zgodnie z § 56 duńskiej konstytucji, posłowie sami decydują o swoim mandacie, a prawo nie nakłada obowiązku obecności w parlamencie.

Naturalnie, gdy ktoś jest długo chory, powinien zgłosić zwolnienie. Jednak z punktu widzenia prawa nie ma tu nic do zarzucenia – mówi Waage.

Roger Buch, wykładowca nauk społecznych i dyrektor centrum na Duńskiej Szkole Mediów i Dziennikarstwa, dodaje, że przepisy dla posłów są luźniejsze niż dla radnych lokalnych.

Gdyby Seier był radnym, straciłby wynagrodzenie. To bardzo nietypowe, by poseł był nieobecny przez lata bez zwolnienia lekarskiego – mówi. Buch zauważa, że brak sankcji chroni posłów przed naciskami politycznymi, ale otwiera furtkę do nadużyć, np. blokowania zastępców lub utrzymywania mandatu dla partii.

Znaczenie mandatu Seiera

Nieobecność Seiera zyskała na znaczeniu w obliczu kruchej równowagi politycznej w Folketingu. Rząd SVM stracił większość w kwestiach wewnętrznych, co sprawia, że każdy mandat może być kluczowy. Politolog Morten Nielsen podkreśla, że mandat Seiera mógłby zdecydować o losie ministra, jak w niedawnej sprawie Larsa Aagaarda, gdzie opozycja niemal przegłosowała wotum nieufności.

W obecnej kadencji żaden mandat nie jest bez znaczenia. Jeśli nadejdzie kolejna burza polityczna, Seier może stać się języczkiem u wagi – mówi Nielsen.

Hipokryzja w Folketingu?

Nielsen zauważa, że krytyka Seiera jest ograniczona, ponieważ inne partie również korzystają z luźnych przepisów. Na przykład Linea Søgaard-Lidell z Venstre jest na urlopie macierzyńskim, ale nie wzięła formalnego zwolnienia, by jej zastępczyni, Alexandra Sasha (która opuściła partię po oskarżeniach o prorosyjskie powiązania), nie weszła do parlamentu. Venstre potwierdza, że świadomie nie powołało zastępczyni, tłumacząc to brakiem przynależności Alexandry do partii.

Peter Skaarup, lider grupy parlamentarnej Danmarksdemokraterne, unika komentowania przypadku Seiera, ale uważa, że przepisy wymagają przeglądu.

Posłowie nie powinni mieć specjalnych przywilejów. To zły sygnał dla obywateli – mówi.

„Groteskowe” z perspektywy podatnika

Henriette Ergemann, potencjalna zastępczyni Seiera, nazywa sytuację „groteskową” z punktu widzenia podatników.

Jako obywatelka uważam, że to skandal, że ktoś przez dwa lata nie wykonuje pracy, a pobiera tak wysokie wynagrodzenie – mówi. Zaprzecza, by jej krytyka wynikała z osobistej urazy, i podkreśla, że problem leży w przepisach oraz braku etyki.

Nie mam z Seierem złych doświadczeń, ale słyszałam, że mógł uważać, że nie popierałam go wystarczająco w kampanii. To jednak tylko domysły – dodaje.

Ergemann sugeruje, że Seier może unikać zwolnienia, by uniemożliwić jej wejście do parlamentu, choć nie ma na to dowodów. Podkreśla, że chciałaby, aby Duńczycy dowiedzieli się, jak działają obecne przepisy.

Brak odpowiedzi od Seiera

TV2 próbowało uzyskać wyjaśnienia od Seiera za pośrednictwem jego rzecznika, Larsa Eldrupa, ale nie otrzymało odpowiedzi na pytanie, dlaczego poseł nie zgłasza zwolnienia. Eldrup poinformował jedynie, że Seier „nadal jest chory i nie może ani nie chce uczestniczyć w dyskusjach politycznych czy organizacyjnych”. Nie wyjaśniono, czy Seier jest objęty tzw. umową clearingową (rozliczeniową).