Norwegia nie zmierzy się z deficytem energii do 2029 roku, choć jej nadwyżka mocy zmaleje z 18 do 11 terawatogodzin (TWh) – wynika z nowego raportu Norweskiego Zarządu Zasobów Wodnych i Energii (NVE). Wstrzymanie planów produkcji wodoru i baterii zmniejszyło presję na system, ale rosnące zapotrzebowanie na energię z centrów danych i sektora naftowego stawia nowe wyzwania.
Z tego artykułu dowiesz się:
- Dlaczego NVE porzuciło obawy o deficyt energii i jak zmienią się nadwyżki mocy do 2029 roku.
- Jakie projekty przemysłowe upadły i co napędza wzrost zużycia energii w Norwegii w najbliższych latach.
- Jakie konsekwencje brak realizacji celów klimatycznych i presja na infrastrukturę mogą mieć dla Norwegii i jej roli w Europie.
Norwegia od lat cieszy się statusem energetycznego giganta. Jednak w ostatnich latach widmo deficytu mocy elektrycznej spędzało sen z powiek ekspertom i politykom. Jeszcze kilka lat temu NVE i operator sieci Statnett ostrzegali, że ambitne cele klimatyczne i rozwój przemysłu mogą odwrócić nadwyżkę eksportową w import energii. Teraz, jak donosi „E24” 10 kwietnia 2025 roku, NVE zmienia ton. W swoim najnowszym raporcie o stanie systemu energetycznego przewiduje, że nadwyżka energii zmaleje z obecnych 18 TWh do 11 TWh w 2029 roku, ale kraj uniknie kryzysu.
– Norweskie zużycie energii prawdopodobnie wzrośnie w najbliższych latach, ale nie tak bardzo, jak wcześniej sądziliśmy – mówi Kjetil Lund, dyrektor NVE, wskazując na kluczową zmianę w dynamice rynku.
Co stoi za tym optymizmem? Przede wszystkim fiasko wielkich planów przemysłowych.
– W ostatnim czasie wiele dużych planów dotyczących wodoru i produkcji baterii zostało odłożonych, zmniejszonych lub przesuniętych w czasie – wyjaśnia Lund. Projekty te, promowane jako filar zielonej transformacji, miały pochłonąć dziesiątki terawatogodzin, ale brak finansowania, wysokie koszty i niepewność rynkowa zatrzymały ich rozwój. Z drugiej strony nowe czynniki weszły do gry.
Nie udaje się z oszczędzaniem energii
– Zużycie energii przez centra danych rośnie bardziej, niż sądziliśmy – dodaje Lund. Google buduje ogromne centrum w Skien, Green Mountain rozwija obiekt dla TikToka w Hamar i Løten, a elektryfikacja sektora naftowego i transportowego dodatkowo zwiększa zapotrzebowanie. NVE szacuje, że do 2029 roku zużycie wzrośnie o 10 TWh – z 137 TWh w 2024 roku do 147 TWh – podczas gdy produkcja, głównie z elektrowni wodnych i słonecznych, zwiększy się tylko o 4 TWh, osiągając 161 TWh.
Ten bilans pozwala uniknąć deficytu, ale Norwegia płaci inną cenę – parlamentarne cele klimatyczne na 2030 rok pozostają w sferze marzeń.
– Przy obecnym wykorzystaniu środków nie jesteśmy na dobrej drodze, by osiągnąć cel 10 TWh oszczędności energii w budynkach do 2030 roku. Według naszych prognoz w 2030 roku będziemy około 6 TWh od tego celu – mówi Lund, wskazując na brak odpowiednich nakładów.
Oszczędności energetyczne w budynkach wymagałyby inwestycji rzędu 275-410 miliardów koron, czyli 46-69 miliardów rocznie, co przewyższa obecne możliwości państwa. Podobnie wygląda sytuacja z energią słoneczną.
– Nie jesteśmy również na dobrej drodze, by osiągnąć ambicję 8 TWh produkcji energii słonecznej w 2030 roku. Nasze szacunki wskazują, że będziemy około 6 TWh poniżej tego poziomu – przyznaje Lund. Branża solarna, która kwitła w latach 2021-2023 dzięki wysokim cenom energii, załamała się w 2024 roku po ich spadku i cięciach wsparcia Enovy. Wprowadzenie stałych cen energii w ramach Norgespris od jesieni 2025 roku może dodatkowo zniechęcić inwestorów, jak ostrzega jeden z deweloperów solarnych cytowany przez „E24”.
Wzrost w centrach danych
Sieć energetyczna to kolejny wątek w tej układance. Wzrost zużycia napędzają nie tylko centra danych, ale i elektryfikacja platform naftowych oraz transportu – od samochodów po promy.
– Elektryfikacja sektora transportowego, naftowego i większa liczba centrów danych napędza zwiększone zużycie energii. Część tego zostanie pokryta zwiększoną produkcją, ale nie wszystko – tłumaczy Lund. W marcu 2025 roku Statnett odnotował kolejkę 8000 megawatów nowych projektów, co mogłoby przełożyć się na dodatkowe 50 TWh rocznie – więcej niż obecne zużycie kraju. Z tego 6700 MW ma zostać podłączone w ciągu pięciu lat, ale brak przepustowości sieci hamuje te plany. „Suma summarum oznacza to mniejszy wzrost zużycia i mniejszą presję na bilans energetyczny” – podsumowuje Lund. Jednak Najwyższa Izba Kontroli niedawno skrytykowała opieszałość w rozbudowie infrastruktury, co pokazuje, że Norwegia musi przyspieszyć, by sprostać rosnącym potrzebom.
Debata o energii w Norwegii ma swoje korzenie w przeszłości. Kilka lat temu Dyrekcja Ochrony Środowiska i Komisja Energetyczna zakładały, że osiągnięcie celów klimatycznych wymaga dziesiątek TWh nowej produkcji i ogromnych oszczędności. NVE było krytykowane za zbyt ostrożne podejście. Teraz jego prognozy się sprawdziły – w 2024 roku produkcja wyniosła 157 TWh, a bilans pozostał dodatni. Jednak nieosiągnięcie celów na 2030 rok – zarówno w efektywności energetycznej, jak i energii słonecznej – stawia pod znakiem zapytania ambicje Norwegii jako lidera zielonej rewolucji. Dla Polski i Europy to przypomnienie, że stabilność energetyczna wymaga pragmatyzmu, ale też odważnych inwestycji w przyszłość.
Wnioski
- Norwegia uniknie deficytu energii dzięki wolniejszemu wzrostowi zużycia, ale malejąca nadwyżka ogranicza jej potencjał eksportowy i klimatyczny.
- Nieosiągnięcie celów na 2030 rok w zakresie energii słonecznej i efektywności energetycznej podważa wiarygodność kraju jako lidera zrównoważonego rozwoju.
- Presja na sieć i brak infrastruktury mogą zmusić Norwegię i inne kraje do poszukiwania bardziej elastycznych rozwiązań, by sprostać przyszłości energetyki.
Źródło: E24.no
Fot. Hitachi Energy