Norweski gigant rybny Nergård znalazł się na celowniku nowych ceł Donalda Trumpa, a jego szef, Tommy Torvanger, nie kryje desperacji. Wprowadzone w sobotę taryfy – 10 procent na import z Norwegii – zagrażają kluczowemu rynkowi USA, na który trafiają dorsz, łosoś i śledź. Jak donosi NRK Troms og Finnmark, to nie tylko cios w branżę, ale i widmo gospodarczego kryzysu dla regionu zależnego od morza.
Z tego artykułu dowiesz się:
- Nowe 10-procentowe taryfy na norweskie produkty morskie mogą podciąć konkurencyjność eksportu do USA.
- Tommy Torvanger alarmuje, że bez szybkiej reakcji rządu firma i region Troms og Finnmark czeka trudna przyszłość.
- Norwegia rozważa nowe rynki i odwetowe cła, ale rozwiązania nie są ani szybkie, ani proste.
Norwegia staje w obliczu nowego zagrożenia – tym razem nie z głębin, lecz zza oceanu. Tommy Torvanger, dyrektor generalny Nergård, jednej z największych firm przetwórstwa rybnego w kraju, nie owija w bawełnę: nowe cła wprowadzone przez Donalda Trumpa to katastrofa w budowie. „Jesteśmy w szoku. To cios dla całej branży” – powiedział w rozmowie z NRK, oddając emocje, które targają nie tylko nim, ale i tysiącami rybaków i pracowników w regionie Troms og Finnmark. Norweskie towary, w tym owoce morza, obłożone są 10-procentowym cłem na rynku amerykańskim, co dla Nergård – eksportującego znaczną część dorsza, łososia i śledzia do USA – oznacza nagły wzrost kosztów i widmo utraty konkurencyjności.
Stany Zjednoczone to dla norweskiej branży rybnej więcej niż tylko klient – to filar eksportu, który w zeszłym roku przyniósł miliardy koron. Teraz, gdy Trump wyciągnął swoją taryfową kartę, produkty Nergård mogą stać się za drogie w porównaniu z ofertą krajów, które uniknęły podobnych opłat. „USA to kluczowy rynek. Jeśli stracimy tam pozycję, konsekwencje odczuje nie tylko nasza firma, ale cały region” – ostrzega Torvanger. Troms og Finnmark, gdzie rybołówstwo od pokoleń jest kręgosłupem gospodarki, może stanąć przed falą zwolnień i stagnacji, jeśli eksport załamie się pod ciężarem ceł. Dla Torvangera to osobista batalia – jego firma, zatrudniająca setki ludzi, jest symbolem norweskiej dumy z morza, a teraz musi walczyć o przetrwanie w cieniu polityki Waszyngtonu.
Norwegia szuka wyjścia
Torvanger nie zamierza jednak poddawać się bez walki. W apelu do rządu w Oslo domaga się natychmiastowej reakcji – negocjacji z administracją Trumpa, które mogłyby złagodzić skutki taryf. „Potrzebujemy wsparcia politycznego, aby chronić nasze interesy. To nie może zostać zignorowane” – podkreśla z naciskiem. Ale eksperci z branży rybnej studzą jego nadzieje: nawet jeśli rozmowy ruszą, efekty nie przyjdą z dnia na dzień. Alternatywą jest poszukiwanie nowych rynków – Azja i Europa kuszą, ale zmiana kierunku eksportu to proces wymagający lat i milionów koron inwestycji. „To nie jest rozwiązanie na już” – przyznaje Torvanger, a jego głos brzmi jak requiem dla szybkich odpowiedzi. Norwegia stoi przed dylematem: czekać na łaskę Trumpa czy budować nową strategię od zera, ryzykując utratę tego, co już ma.
Debatę w kraju rozgrzewa też pytanie o odwet. Niektórzy politycy wzywają do wprowadzenia własnych ceł na amerykańskie towary – od ropy po fast foody – ale rząd w Oslo pozostaje ostrożny. Wojna handlowa z USA, największą gospodarką świata, to ryzykowna gra, zwłaszcza dla Norwegii, która i tak zmaga się z globalną konkurencją w sektorze surowców. Torvanger nie kryje pesymizmu: „Jeśli to się utrzyma, przyszłość wygląda ponuro. Musimy walczyć o każdy kawałek rynku, jaki nam został”. Jego słowa to nie tylko lament przedsiębiorcy, ale i krzyk regionu, który czuje, że decyzje podejmowane tysiące kilometrów stąd mogą zatopić ich sposób życia. W tle słychać szersze echo – Trump, wprowadzając cła, nie tylko testuje cierpliwość Norwegii, ale i wystawia na próbę globalny handel, który od dekad opierał się na otwartych granicach.
Norweska odpowiedź na kryzys może zdefiniować przyszłość nie tylko Nergård, ale i całej branży rybnej. Torvanger i jemu podobni stoją na rozdrożu: albo znajdą sposób, by przetrwać sztorm wywołany przez Trumpa, albo staną się kolejną ofiarą jego nieprzewidywalnej polityki. Dla Troms og Finnmark, gdzie każda łódź i każda fabryka to kawałek lokalnej tożsamości, stawka jest wyższa niż kiedykolwiek. Czy Norwegia zdoła obronić swoje morskie dziedzictwo, czy też cła Trumpa okażą się falą, której nie da się powstrzymać? Odpowiedź zależy od tego, jak szybko Oslo przejdzie od słów do czynów – i czy światowy rynek da Norwegii drugą szansę.
Wnioski
- Cła na norweskie ryby pokazują, że polityka USA może w jednej chwili wstrząsnąć gospodarką mniejszych graczy, takich jak Norwegia.
- Troms og Finnmark staje przed widmem kryzysu, jeśli eksport do USA załamie się – to test odporności lokalnej gospodarki.
- Brak szybkich alternatyw dla rynku amerykańskiego zmusza Norwegię do wyboru między kosztowną reorientacją a ryzykownym odwetem, co może zmienić globalne reguły gry.
Fot. Flickr
Źródło: NRK