Duński gigant farmaceutyczny Novo Nordisk znalazł się w ogniu krytyki po ujawnieniu skandalicznych warunków pracy migrantów przy budowie swoich zakładów. Firma wydała przeprosiny, ale dla wielu to za mało – sprawa obnaża mroczną stronę sukcesu jednego z największych graczy na globalnym rynku medycznym. Jak donosi Ekstra Bladet, wykorzystywanie pracowników z Europy Wschodniej i Azji rzuca cień na duńską wizytówkę.
Z tego artykułu dowiesz się:
- Pracownicy budujący zakłady Novo Nordisk zmagali się z nadgodzinami, niskimi płacami i złymi warunkami życia.
- Firma obiecuje dochodzenie i kontrolę podwykonawców, ale nie wspomina o odszkodowaniach.
- Związki zawodowe i politycy żądają od rządu ostrzejszych regulacji wobec korporacji.
Novo Nordisk znalazł się w niezręcznej pozycji. Śledztwo przeprowadzone przez organizację pozarządową ujawniło, że pracownicy migrujący – głównie z Europy Wschodniej i Azji – zatrudnieni przy rozbudowie zakładów firmy w Danii byli traktowani jak tania siła robocza. Nadgodziny bez wynagrodzenia, obskurne warunki mieszkaniowe, brak opieki zdrowotnej i zastraszanie przez podwykonawców – to codzienność, z którą musieli się zmagać. Raport, o którym pisze Ekstra Bladet, maluje ponury obraz: ludzie budujący fabryki warte miliardy koron żyli w warunkach urągających standardom kraju słynącego z równości i dobrobytu.
Firma zareagowała szybko. „Jesteśmy głęboko zaniepokojeni tymi doniesieniami i przepraszamy za wszelkie uchybienia w naszym łańcuchu dostaw” – oświadczył rzecznik Novo Nordisk w komunikacie przesłanym do redakcji. Obiecali wewnętrzne dochodzenie i zaostrzenie kontroli nad kontrahentami, którzy realizują projekty budowlane. To reakcja na falę oburzenia, która przetoczyła się przez Danię po publikacji raportu. Novo Nordisk, napędzane globalnym popytem na Ozempic i inne leki, od lat intensywnie rozbudowuje swoje obiekty – ale teraz okazuje się, że ten wzrost miał swoją cenę. „Naszym priorytetem jest zapewnienie godnych warunków pracy dla wszystkich” – zapewniają przedstawiciele firmy.
Skandal wstrząsa Danią
Sprawa wywołała burzę w duńskim społeczeństwie, które nie przywykło do kojarzenia swoich korporacyjnych championów z wyzyskiem. Związkowcy nie poprzestają na krytyce – wzywają rząd w Kopenhadze do zaostrzenia przepisów regulujących zatrudnianie migrantów. Ich zdaniem wielkie korporacje zbyt często zrzucają odpowiedzialność na podwykonawców, przymykając oko na nadużycia.
Novo Nordisk, którego wartość rynkowa w ostatnich latach poszybowała w górę dzięki sukcesowi Ozempicu, znalazło się w nietypowej roli – zamiast świętować kolejne rekordy, musi gasić pożar wizerunkowy. Firma zapowiada współpracę z władzami i organizacjami pozarządowymi, by naprawić sytuację, ale milczy na temat odszkodowań dla poszkodowanych pracowników. To budzi wątpliwości: czy przeprosiny to szczery mea culpa, czy raczej próba zamiecenia problemu pod dywan? Dla migrantów, którzy harowali w cieniu duńskiego dobrobytu, słowa mogą nie wystarczyć – oni czekają na konkretne zadośćuczynienie, którego na razie nie widać.
Tymczasem sprawa ma szerszy kontekst. Dania, podobnie jak inne kraje nordyckie, od lat korzysta z pracy migrantów w sektorach takich jak budownictwo, często ignorując ciemne strony tego modelu. Skandal z Novo Nordisk to dzwonek alarmowy – pokazuje, że nawet w kraju o wysokich standardach etycznych globalne korporacje mogą wpadać w pułapki wyzysku.
Wnioski
- Wyzysk migrantów pokazuje, że za farmaceutycznym boomem kryją się ludzkie dramaty, co może nadszarpnąć wizerunek firmy.
- Skandal zmusza rząd do działania – bez ostrzejszych regulacji kraj ryzykuje kolejne afery z udziałem korporacji.
- Sprawa przypomina, że etyka w łańcuchach dostaw pozostaje wyzwaniem nawet dla liderów z bogatej Północy, stawiając pod znakiem zapytania ich moralną przewagę.
Źródło: Ekstra Bladet
Fot. Flickr