Sanna Perkiö, ekspertka i przewodnicząca zarządu Ecobio Oy, bije na alarm: ambitne projekty omnibus Komisji Europejskiej, przypominające kontrowersyjne podejście Donalda Trumpa, mogą zahamować cyfryzację i zrównoważony rozwój w Europie. W czasach, gdy świat pędzi ku cyfrowej przyszłości, a zielona transformacja staje się koniecznością, UE zdaje się strzelać sobie w stopę, wprowadzając niepewność tam, gdzie firmy potrzebują klarownych reguł gry. Czy Europa zostanie w tyle za Doliną Krzemową i Azją przez niezdecydowanie?
W opublikowanym 26 lutego 2025 roku komunikacie Komisja Europejska przedstawiła inicjatywy omnibus, które miały ułatwić życie przedsiębiorcom poprzez złagodzenie obowiązków sprawozdawczych związanych z zieloną transformacją. Brzmi jak dobra wiadomość? Nie dla wszystkich. Sanna Perkiö, doktor technologii i jedna z kluczowych postaci w fińskiej firmie Ecobio Oy, widzi w tych propozycjach zagrożenie dla przyszłości europejskiej gospodarki. Jej zdaniem, zamiast przyspieszać zrównoważony rozwój i cyfryzację – dwa filary, na których opiera się konkurencyjność UE – nowe regulacje wprowadzają chaos i spowalniają postęp.
– To działania w stylu Trumpa – krótkowzroczne i antycyfrowe – mówi Perkiö, nie kryjąc frustracji.
Zielona transformacja pod znakiem zapytania
Inicjatywa omnibus, będąca częścią tzw. Kompasu Konkurencyjności UE, zakłada drastyczne ograniczenie liczby firm objętych obowiązkiem raportowania na temat zrównoważonego rozwoju. Zamiast obejmować wszystkie przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej 250 pracowników – jak przewidywały wcześniejsze plany – nowe przepisy dotyczyć będą jedynie gigantów: firm z ponad 1000 pracowników, obrotem przekraczającym 50 milionów euro lub bilansem powyżej 25 milionów euro. W praktyce oznacza to, że w Finlandii liczba podmiotów zobowiązanych do raportowania spadnie z 1300 do zaledwie 300. Dla wielu brzmi to jak ulga, ale Perkiö widzi w tym pułapkę.
– Raportowanie na temat zrównoważonego rozwoju to nie tylko biurokratyczny obowiązek. To narzędzie, które napędza cyfryzację i buduje przejrzystość rynku – podkreśla ekspertka. Jej argument jest prosty: ograniczenie tych wymogów do największych graczy sprawi, że mniejsze firmy – często bardziej innowacyjne i elastyczne – wypadną z radaru inwestorów i partnerów biznesowych. Planowana unijna baza danych, w której raporty miały być ogólnodostępne, straci na wartości, jeśli zabraknie w niej informacji o mniejszych przedsiębiorstwach.
– To jak budowanie domu bez fundamentów – dodaje Perkiö.
Co więcej, opóźnienie we wdrożeniu dyrektyw dodatkowo komplikuje sytuację. Firmy, które już zainwestowały w cyfrowe narzędzia i przygotowały się do nowych regulacji, mogą teraz czuć się oszukane. Niepewność paraliżuje decyzje inwestycyjne, a Europa – zamiast stawiać na przyszłość – zdaje się cofać do przeszłości.
Cyfryzacja na hamulcu: Niemcy kontra Finlandia
Perkiö nie owija w bawełnę, wskazując winowajców tego stanu rzeczy.
– To Niemcy przeforsowały tę antycyfrową linię – mówi otwarcie. Według niej, słabo rozwinięta cyfrowo niemiecka gospodarka woli trzymać się starych zasad, podczas gdy kraje takie jak Finlandia czy Francja są gotowe na kolejny krok. Fińskie firmy, znane z innowacyjności i szybkiego dostosowywania się do zmian, od dawna inwestują w narzędzia cyfrowe wspierające zrównoważony rozwój. Tymczasem niemiecki biznes, przyzwyczajony do tradycyjnych metod, ciągnie resztę Unii w dół.
– Finlandia jest gotowa. Mamy technologie, mamy know-how, mamy wolę działania. Ale decyzje podejmowane w Brukseli hamują nas wszystkich – ubolewa Perkiö. Jej zdaniem, Niemcy – jako największa gospodarka UE – wykorzystują swoją pozycję, by chronić własne interesy, kosztem wspólnego dobra. To starcie dwóch wizji: cyfrowej przyszłości kontra analogowa przeszłość.
Tymczasem reszta świata nie czeka. Dolina Krzemowa i dynamicznie rozwijające się rynki azjatyckie pędzą naprzód, inwestując w technologie, które łączą cyfryzację z zieloną transformacją.
– Europa traci przewagę konkurencyjną w momencie, gdy najbardziej jej potrzebuje – ostrzega Perkiö. Raportowanie na temat zrównoważonego rozwoju miało być pionierem w budowie cyfrowej infrastruktury – na przykład dla inwestorów szukających wiarygodnych danych – ale teraz ten ambitny projekt wisi na włosku.
Digitalizacja nie czeka na nikogo
Dlaczego cyfryzacja jest tak kluczowa? Dla Perkiö odpowiedź jest oczywista:
– To podstawa zrównoważonego rozwoju – mówi ekspertka. W erze, gdy zmiany klimatyczne wymuszają szybkie działania, a konsumenci i inwestorzy coraz częściej wybierają firmy odpowiedzialne ekologicznie, dane stają się nową walutą. Cyfrowe narzędzia pozwalają firmom mierzyć swój ślad węglowy, optymalizować procesy i komunikować swoje osiągnięcia. Bez nich zielona transformacja pozostaje tylko hasłem na papierze.
Jednak propozycje omnibus wprowadzają niepewność tam, gdzie przedsiębiorstwa potrzebują stabilności.
– Firmy nie wiedzą, czy inwestować w nowe systemy, czy czekać na kolejne decyzje. W międzyczasie konkurencja z innych kontynentów zostawia nas w tyle – tłumaczy Perkiö. Jej firma, Ecobio Oy, specjalizuje się w pomaganiu przedsiębiorstwom w poruszaniu się po tym regulacyjnym labiryncie.
– Wierzymy, że digitalizacja to szansa, a nie obciążenie. Dlatego wspieramy naszych klientów, by byli gotowi na przyszłość – nawet jeśli UE jeszcze nie wie, dokąd zmierza – dodaje.
Fińskie prawo trzyma się mocno
Warto jednak pamiętać, że omnibus to na razie tylko propozycja. Aby stała się obowiązującym prawem, musi zostać jednomyślnie zatwierdzona przez państwa członkowskie i uchwalona przez Parlament Europejski. W Finlandii, dopóki zmiany nie zostaną oficjalnie przyjęte, obowiązują obecne przepisy dotyczące sprawozdawczości w zakresie zrównoważonego rozwoju.
– To daje nam trochę czasu, ale nie możemy spać spokojnie – ostrzega Perkiö.
Jej apel do decydentów w Brukseli jest jasny:
– Nie twórzcie niepewności. Wspierajcie cyfryzację, a nie ją hamujcie – mówi ekspertka. W przeciwnym razie Europa ryzykuje nie tylko utratę pozycji lidera w zielonej transformacji, ale i osłabienie swojej gospodarki w obliczu globalnej konkurencji.
Co dalej z Europą?
Sanna Perkiö nie ma złudzeń: przyszłość należy do tych, którzy stawiają na cyfryzację i zrównoważony rozwój. Pytanie brzmi, czy Europa znajdzie w sobie siłę, by podjąć odważne decyzje, czy też utknie w biurokratycznym marazmie, rozdarta między wizją przyszłości a ciągotami do przeszłości.
– Firmy muszą działać niezależnie od tego, co robi Bruksela. Inwestowanie w cyfrowe narzędzia to nie wybór – to konieczność – podkreśla.
Tymczasem świat nie stoi w miejscu. Dolina Krzemowa i Azja przyspieszają, a Europa stoi na rozdrożu. Jaką drogę wybierze? Sanna Perkiö ma nadzieję, że będzie to droga ku przyszłości – cyfrowej i zrównoważonej. Ale bez zdecydowanych działań może się okazać, że UE straciła szansę na bycie liderem w wyścigu o lepszy świat.
Źródło: Ecobio Oy / STT Info
Fot. Flickr